Retrokryminał: Wańka Kain
Jego imię szybko obiegło całą Moskwę. Młody intrygant w ekspresowym tempie nawiązał szerokie znajomości z lokalnymi osobistościami, był też w dobrych stosunkach z paroma naczelnikami policji. Za ich cichym przyzwoleniem organizował w stolicy „tajne domy gier” – prywatne lokale rozrywkowe. I chociaż do narodzin najsłynniejszego mafioza na świecie pozostało jeszcze niemal półtora wieku, można by pokusić się o stwierdzenie, że pan Osipow sukcesywnie dążył do uzyskania sławy moskiewskiego Ala Capone.
Prężnie rozwijająca się „branża” hazardowa nie powstrzymała Wańki od innego rodzaju przestępczej działalności. Wciąż parał się tym, co umiał najlepiej – różnego rodzaju kradzieżami. Pech chciał, że pewnego razu, podczas jednego z takich rabunków Iwan został schwytany na gorącym uczynku. Aresztowany za ograbienie kupca, wkrótce znalazł się w siedzibie Tajnej Kancelarii. Zuchwały rabuś uniknął jednak lochów oferując władzom swoje usługi. Oczywiście nie oznacza to, że od razu zaprzestał przestępczej działalności, wręcz przeciwnie – dzięki współpracy z Tajną Kancelarią mógł bezkarnie kontynuować swoje kradzieże.
Retrokwariat: Wańka Kain
Pewnego dnia zjawił się w jednym z komisariatów śledczych i zaproponował władzom pomoc w ściganiu przestępców.
Retrokwariat: Wańka Kain
Kain nie stronił od szantażu czy wymuszeń, a za jego „kadencji” w stolicy zaczęły pojawiać się nielegalne podziemne spelunki. Pomagał również kupcom przemycać towary przez granicę, ukrywał uciekinierów – oczywiście wszystko to za stosowną opłatą.
Retrokwariat: Wańka Kain
Jedno nie ulega wątpliwości – jakkolwiek nie potoczyłyby się jego losy, Wańka Kain przeszedł do historii jako chwacki detektyw-rozbójnik, lekkoduch, który potrafi przechytrzyć nawet policję. Jego postać stała się również inspiracją dla wielu pisarzy. Powstawały liczne biografie, opowiadania o dzielnym Wani.
Retrokwariat: Wańka Kain
Nigdy nie myślałam, że mnie to spotka. Ba, w ogóle nigdy o tym nie myślałam. Żyłam w tej idealnej bańce mydlanej, w której
Zdradzę ci tajemnicę, coś, czego nie uczą w świątyniach. Bogowie nam zazdroszczą. Zazdroszczą nam śmiertelności. Bo każda chwila może być dla nas ostatnia.