Kto raz przekroczy próg Lichotki, na zawsze pokocha jej lokatorów. Czy raczej wypadałoby napisać – dożywotników. Ale najpierw włosy staną mu dęba, a wszelkie przejawy zdrowego rozsądku uciekną, gdzie pieprz rośnie. Trudno bowiem nie zwątpić w stan swojego umysłu, kiedy pod Twoją opiekę trafia dziecinny anioł, widmo poety (romantycznego!), drapieżna kocica, potwór rodem z powieści Lovecrafta oraz królik. Różowy. A to dopiero początek przygód.
To moje pierwsze spotkanie z Martą Kisiel, ale już wiem, że nie ostatnie. Z reguły nie czytam polskiej fantastyki i rzadko która powieść wywołuje we mnie taką lawinę uczuć. Dożywocie pokochałam od pierwszych stron i z niecierpliwością czekam na drugi tom, który od razu trafił na moją grudniową listę must have. Dlaczego? Przekonajcie się sami!
Początkujący literat, Konrad Romańczuk, ni stąd ni zowąd dziedziczy po zmarłym krewnym podupadłą ruderę w sercu lasu. Przyzwyczajony do wielkomiejskich luksusów pisarz nie ma pojęcia, jakie atrakcje zgotował mu los. Zwłaszcza, że:
Konrad był wszak rdzennym mieszczuchem, wychowanym w kulturze betonu, plastiku i ruchomych schodów. Zwykle obcował z przyrodą za pośrednictwem kanałów Animal Planet i National Geographic. Mógł godzinami rozprawiać o zwyczajach godowych surykatek albo jeziorach kraterowych, ale jedynym gatunkiem drzewa, które rozpoznawał, była wierzba, koniecznie płacząca, a za naturalne środowisko podgrzybków uważał słoiczek.
Marta Kisiel, Dożywocie, Wydawnictwo Urobos 2015
Co więcej, dom nie jest tak opustoszały, jak sugerowałby jego wygląd. Rezydują w nim dożywotni lokatorzy i to nie byle jacy!
A niech mnie Licho!
Galerię barwnych postaci otwiera wspomniane wyżej Licho. Wbrew pozorom, w niczym nie przypomina ono typowego wysłannika niebios:
Jako tradycyjny Anioł Stróż Licho nie miało na wyposażeniu żadnych mieczy ognistych ani tym podobnych, robiących odpowiednie wrażenie akcesoriów, mogło co najwyżej kopnąć z bamboszka.
Marta Kisiel, Dożywocie, Wydawnictwo Urobos 2015
Oprócz bamboszków anioł posiada parę skrzydeł, alergię na pierze oraz różowego królika. Jak przystało na istotę sfery sacrum, wyraża się kwieciście i górnolotnie, aczkolwiek jego rozumowanie jest do bólu naiwne. Podobnie zresztą prezentują się możliwości umysłowe kolejnego dożywotnika – Szczęsnego. Dwustuletnie widmo romantycznego poety potrafi przyprawić o zawał nie tylko swoją natchnioną poezją, ale i wyglądem:
Blond loki, zwykle opadające swobodnie na ramiona, panicz zebrał w klasyczną cebulę i związał wściekle błękitną frotką z koronkowym kwiatkiem. Efekt był wstrząsający.
– Przeszkadzały, gdym haftował na tamborku, więc je okiełznałem. – Nie wydawał się zbyt przejęty tym, że wygląda jak Fragles na sterydach.Marta Kisiel, Dożywocie, Wydawnictwo Urobos 2015
Poza Lichem i Szczęsnym skołatane nerwy Konrada Romańczuka muszą jeszcze poradzić sobie ze złamanym sercem, kryzysem twórczym oraz z grupą zramolałych tetryków, czyhających na Bogu ducha winnego Anioła Stróża. W porównaniu z ostatnimi pluskające się w wannie utopce, agresywna kocica czy nawet zamieszkujący piwnicę przedwieczny stwór o zacięciu kulinarnym to już bułka z masłem.
Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa
Tym, co najbardziej zachwyciło mnie w Dożywociu nie są jednak ani bohaterowie, ani fabuła (chociaż nie powiem – wciąga jak odkurzacz pewnej znanej marki). Największe wrażenie wywarła na mnie nie treść, a forma. Język, dialogi, opisy, humor – istny majstersztyk. Kto jak kto, ale Marta Kisiel wie, jak bawić się słowem i potrafi wpasować się w dzisiejsze trendy czytelnicze. Zresztą, co tu dużo mówić:
Współcześnie nawet Mickiewicz musiałby kręcić kiepskie filmiki autopromocyjne i rzucać je gdzie popadnie w sieci, coby się wybić, a wstęp do „Ballad i romansów” zapewne zamieściłby na swoim blogasku. Dostawałby słitaśne komcie, a jakiś palant o przeroście ambicji bądź pragnienia intelektu krytykowałby go za to, że pisze ballady zamiast haiku.
Marta Kisiel, Dożywocie, Wydawnictwo Urobos 2015
I chociaż czasami wydarzenia balansują na granicy absurdu (również słownego), a bardziej wymagającego odbiorcę podobne cytaty raczej zniechęcą niż wprawią w zachwyt – na moje listopadowe potrzeby był to strzał w dziesiątkę. Dlatego książkę z czystym sumieniem polecam osobom, które lubią powieści z przymrużeniem oka, ze szczyptą fantastyki i z dużą dawką poczucia humoru. Mi Dożywocie zapewniło kilka nieprzespanych nocy, ale było warto!
Tytuł: Dożywocie
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Dożywocie
Rok wydania: 2015 (wznowienie)
Liczba stron: 376
Cena detaliczna: 39,90 zł